Żeby nie było, nie chodzi o handel ludźmi1 ani o gry planszowe, ale o import maszyn o przysłowiowej jakości. „Przysłowiowej”, bo chińczyk chińczykowi nierówny. Tłumacząc na literacką polszczyznę: w jakich warunkach sprowadzanie maszyn spoza UE jest ekonomicznie uzasadnione?
Jeśli producent zna i stosuje unijne wymagania bezpieczeństwa, decyduje cena.2 Ale nadal spotyka się producentów nie skażonych jakąkolwiek wiedzą nt. znaku CE, wymagań zasadniczych i norm zharmonizowanych.
Można rozważyć dwa modele postępowania.
1. Prowadzimy producenta, by zrobił maszynę zgodną z wymaganiami. To może być kłopotliwe, bo wymaga oceny i wskazania ewentualnych poprawek w stosunku do maszyny, której nie widzimy na oczy. W skrajnym przypadku możemy przeprowadzić audyt maszyny u producenta, ale to też niemały kłopot.
2. Sprowadzamy maszynę jaką jest i dopiero tu na miejscu dostosowujemy ją do wymagań zasadniczych. Dla audytora lepiej, bo nie musi zgadywać ani poniewierać się po egzotycznych krajach. Ale to może być kosztowne, zależnie od tego, jak bardzo producent nie ma pojęcia o dyrektywie 2006/42/EC ws. maszyn. Znam przypadek, kiedy dostosowanie kosztowało tyle, ile maszyna.
Która metoda bardziej się Państwu podoba?
Image by ymyphoto from Pixabay
﹏﹏﹏
Dodaj komentarz