1. Młody audytor pełen zapału. Przeczytał dyrektywę maszynową. Całym sercem popiera wyłożone tam szczytne zasady, patrzy z podziwem na lśniące znaki CE na nowych maszynach, z pogardą odwraca wzrok od starych. Glotzen und nicht sehen. Złota zasada: piktogramy i procedury bezpiecznej pracy.
2. Audytor-ekspert. Poznał mnóstwo norm (więcej niż trzy). Potrafi znaleźć dziurę w każdym płocie, tzn. pardon, w każdej osłonie. Patrzy z wyższością na tych, którzy nie znają skrótu „CMSE”. Zna wszystkie wymogi dotyczące technicznych środków ochronnych, choć nie widzi związku między nimi a maszyną. Złota zasada: daj mi maszynę, a znajdę na nią paragraf.
3. Doradca. Zasada (nie nadająca się na złotą): nie chcem, ale muszem. Już wie, że celem audytu jest dowiedzenie zgodności maszyny z wymaganiami bezpieczeństwa — choć nie zawsze się to udaje, bo maszyny bywają1 niedoskonałe. Trochę za dużo widział, żeby się na wszystko zgodzić.
4. Manager. Złota zasada: klient płaci, klient ma. Nie po to się zamawia audyt, żeby mieć problemy.
5. Dostawca. Złota zasada: kup pan cegłę! Jeśli zamontujesz nasz skaner/zamek/ogrodzenie, wszystko będzie BEZPIECZNE.
Pewnie znalazłoby się więcej rodzajów.
Ale nie chodzi przecież o klasyfikację, tylko o refleksję: czego oczekuję od audytu?
Image by aleksandarlittlewolf on Freepik
﹏﹏﹏
- często bywają, oj, jak często! [⤣]
Dodaj komentarz